THE BALM NUDE'tude ♥
Nude tude to moim zdaniem już makijażowy klasyk. Od pierwszego użycia pokochałam ją, nie ma drugiego tak idealnego zestawienia kolorów. Jeśli jesteście ciekawi tego produktu zapraszam do drogerii iperfumy do zakałdki MAKIJAŻ.
- PIGMENTACJA tego produktu jest zachwycająca. Gdy nakładam je na primer kolory są tak intensywne, że wystarczy tylko odrobina na pędzelku by wydobyć głębię koloru. Bez primera kolory są równie intensywne. Dzienny makijaż wygląda świetnie przez cały dzień. Czasami makijaż na mojej buźce spoczywał 12 godzin, ale po powrocie świetnie wyglądały tylko oczy. Dzięki tej pigmentacji kolory wytrzymują nawet 11 godzin na powiece. Zdecydowanie to jeden z moich faworytów, ponieważ wiele firm nadal ma problem z pigmentacją. THE BALM jest w 100 % godny polecenia.
- TRWAŁOŚĆ również zachwyca. Pigmentacja to jedno trwałość to drugie, ale obie zalety muszą pójść ze sobą w parze. Kolejną zaletą tych cieni jest utrzymywanie się ich na powiece. Nie rolują się nawet gdy nałożę je na primer. Tam gdzie zostaną wklepane zostają przez cały dzień to jedna z ważniejszych zalet. Moja cera mocno się przetłuszcza przez co przeważnie wszytko z niej spływa. Dlatego byłam bardzo zdziwiona gdy cienie nude tude trzymały się moich oczu cały dzień.
- 12 KOLORÓW IDEALNYCH skoro poświęcam jeden powód kolorom mogę Wam je opisać. Sassy to biały z perłowym połyskiem idealny do makijażu ślubnego. Snobby złoty kolor pełne blasku i wdzięku, nadaje się do wszystkich makijaży od delikatnych dziennych po drapieżne wieczorowe. Stubborn i Stand-offish to odcienie brudnego różu, ale ten drugi ma w sobie ogrom drobinek które pokocha każda typowa kobieta. Selfish to kolor który zamienia się na powiece w połyskującą taflę. Mój ulubiony Sultry w którym niestety prześwituje już dni, bo to brąz idealny dosłownie. To on pasuje do wszystkich kolorów nude i do każdego spojrzenia (uwielbiam gooo ). Seductive to typowy miedziany no przynajmniej na mojej powiece właśnie taką formę przyjmuje. Trzy ciemne brązy idealne do smoky Sophisticated, Sleek, Silly ( ten ma w sobie piękne złote drabinki). Sexy to burgundowy jesienny kolor. Serious to kolor którym robię sobie kreski, bo to intensywna czerń.
- CENA i OPAKOWANIE 129 zł za takie cudo które będzie mi służyło pewnie kilka lat. Uwierzcie mi używałam tej paletki bardzo intensywnie przez cały rok i zużycie jest nie wielkie. Jeśli choć trochę lubicie wykonywać makijaż oczu, to radzę zdecydować się na ten produkt. Dużo czasu minęło nim zdecydowałam się na kolejne produkty the balm, ale nie żałuję. Gdy w moich łapkach pojawia się z samego rano to piękne opakowanie na mojej twarzy pojawia się uśmiech. W środku pojawia się 6 kuszących pań i każda kusi by jej ulec. Mam słabość do takich opakowań ( na szczęście), ale chyba jak każda kobieta lubię się otaczać rzeczami pięknymi.
- GWARANTOWANY EFEKT i NAJLEPSZA JAKOŚĆ. Gdy czeka mnie wyjątkowy wieczór stawiam na the balm. Wtedy wiem na pewno że moje spojrzenie będzie zachwycać. Koleżanki zawsze pytają co masz na powiekach, och te kolory są obłędne. Nie powtarzając się co do trwałości, bo to ja decyduje kiedy kończy się jego czas ( a nie na odwrót ). Bardzo często moja skóra bywa podrażniona przez co nie mogę sobie pozwolić na byle jakie kosmetyki. The balm jeszcze nigdy mnie nie zawiodło. Nigdy nie czułam mrowienia czy spięcia po użyciu ich kosmetyków. Dlatego gorąco polecam Wam moją ulubioną paletkę.
0 komentarze